Blog tematyczny

Co z tą Ukrainą? Dlaczego blokuje przejazd pociągów z Chin do Polski?

Co z tą Ukrainą? Dlaczego blokuje przejazd pociągów z Chin do Polski?

„Żal, żal za dziewczyną, za zieloną Ukrainą” - już niedługo melodię znanego biesiadnego hitu będą mogli nucić ci, którzy czekają na jadące pociągami towary z Chin. Wszystko przez blokadę, którą zarządził Kijów i która dodatkowo uderza w i tak nadwyrężone już do granic możliwości łańcuchy dostaw.

Skąd jednak wzięła się decyzja Ukraińców? Dlaczego Polska weszła w spór z kolejnym już po Czechach, Niemcami czy Białorusinach sąsiadem? Cóż, jeśli nie wiadomo o co chodzi, to można w ciemno zakładać, że w grę mowa o biznesie i wielkich pieniądzach. Czy ta sprawa jest wyjątkiem? Nic bardziej mylnego.

Wojna o większe limity

Rząd w Kijowie domaga się bowiem od Polski zwiększania liczby zezwoleń na przejazd przez nasz kraj ukraińskich samochodów ciężarowych. Ten do 2018 roku sięgał pułapu 200 tysięcy, jednak od 2019 roku został zmniejszony do 160 tysięcy, na co jednak oba kraje się zgodziły .  Jak zdradził w rozmowie z fachowym serwisem „Rynek Infrastruktury” Szymon Huptyś, rzecznik ministerstwa infrastruktury, takie działanie miało bardzo konkretny cel. - Strona polska i ukraińska uzgodniły nowy kontyngent w celu zmniejszenia dysproporcji w wykorzystaniu zezwoleń dla przewoźników polskich na Ukrainie i ukraińskich w Polsce - przyznał.

Takie działanie wynikało z tego, że o ile strona ukraińska wykorzystywała cały swój limit zezwoleń na przejazd, to w przypadku polskich przewoźników można było mówić jedynie o skorzystaniu z zaledwie nieco ponad 1/4 całej puli. Nic więc dziwnego, że Warszawa zaproponowała zmniejszenie liczby zezwoleń i dokładnie przed trzema laty Ukraina na takie rozwiązanie przystała.

Wydawało się więc, że trudno o jakikolwiek konflikt na tej płaszczyźnie, jednak w ostatnim czasie sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Ukraińcy oczekują od Polski, by ta ponownie zwiększyła limit na pozwolenia dla ich przewoźników. Problem w tym, że nie zamierzają siadać do negocjacyjnego stołu - cóż być może przypadek sporu Polaków z Czechami o Turów dał im do myślenia? - a próbują wywierać na nasz kraj presję na drodze szantażu.

Negocjacje? Jakie negocjacje?

Skoro więc zdaniem strony ukraińskiej, zbyt mała liczba zezwoleń na przejazdy mocno uderza w ich interesy i możliwy rozwój biznesów, to należy odpowiedzieć w sposób, który zaboli sąsiada dokładnie tak samo. Kijów zablokował więc przejazd pociągów, które zmierzają z Chin do Polski. Taka sytuacja trwa już od ponad tygodnia i prowadzi do bardzo poważnych opóźnień, a także strat finansowych.

Wspomniane pociągi nie mogą bowiem jechać krótszą i tańszą trasą docierając do Euroterminala w Sławkowie. Droga do niego trwa około dwóch tygodni i jest w tej chwili optymalną, jednak z powodu blokady pociągi musza jechać tzw. trasą północną, która prowadzi do Małaszewicz przez Białoruś. Taka droga jest nie tylko droższa, ponieważ kontenery muszą zostać przeładowane dwukrotnie, a nie jak w przypadku pierwszej trasy, tylko raz - na granicy Chin i Kazachstanu - ale również dłuższa. Jak donosi „Rzeczpospolita” w tym drugim przypadku opóźnienia mogą sięgać nawet trzech tygodni. 

Trudno o porozumienie

Co na to wszystko polska strona? Warszawa nie wyklucza, że limity pozwoleń mogłyby zostać zwiększone, ale stanie się tak tylko wtedy, jeśli poprawie ulegnie infrastruktura drogowa po stronie naszego sąsiada. Jest to niezbędne, by na przejściach granicznych nie dochodziło do zatorów i niepotrzebnych nerwów u kierowców. - To zadanie spoczywa na obu państwach. Ustaliliśmy w memorandum dotyczącym dobowej liczby pojazdów mających przekraczać cztery granice: Korczową, Hrebenne, Dorohusk oraz Medykę. W Korczowej od 2016 roku po polskiej stronie jest niemal pusty terminal odprawy ciężkich pojazdów. Czeka na otwarcie takiego samego po stronie ukraińskiej - wyjawił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Rafał Weber, wiceminister infrastruktury.

Polacy obstają więc przy swoim, a Ukraińcy przy swoim. Co najgorsze, na razie nie widać płaszczyzny porozumienia, a spór już niedługo może się dodatkowo zaognić. Wszystko bowiem wskazuje na to, Kijów - powołując się przy tym na fakt, że limity prowadzą do ograniczenia handlu zagranicznego Ukrainy - złoży przeciwko Polsce formalny pozew do Brukseli. Taką możliwość zapowiedział już zresztą Taras Kaczka, który w rządzie Denysa Szmyhali pełni funkcję wiceministra rozwoju gospodarczego.

Jak to wszystko się zakończy? Na razie nie wiadomo. Obie strony wydają się bowiem zdeterminowane, a dopóki spór trwa tracić będą - jak to zwykle w tego typu sprawach brawa - przedsiębiorcy, prowadzący swojej biznesy w tych ciężkich czasach. To dla nich kolejny cios po problemach z rosnącymi cenami dostaw drogą morską i powietrzną.

Automation Trader Spółka z o.o.
ul. Browarowa 21
43-100 Tychy, Polska
Tel: +48 799 361 559
E-mail: [email protected]

VAT-EU: PL6463009354
REGON: 527345886
DUNS: 427734105

2024 © Automation Trader