Blog tematyczny

Niech chip będzie z tobą. Mroczne widmo czy imperium kontratakuje?

Niech chip będzie z tobą. Mroczne widmo czy imperium kontratakuje?

Jakiś czas temu mogliście znaleźć na naszych łamach tekst, w którym poruszaliśmy temat zagrożenia napływającego z Chin. Wtedy chodziło o dostawy magnezu, a tym razem z za Wielkiego Muru można usłyszeć pomruki dotyczące półprzewodników i tego, że ich dostępność na globalnym rynku może się już niedługo drastycznie zmniejszyć.

Żeby lepiej zrozumieć obecne uzależnienie światowych producentów od tego, co postanowił rząd w Pekinie, warto na moment wrócić do wspomnianego magnezu. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że do właśnie Chiny odpowiadają za aż 85 proc. światowej produkcji tego kruszcu i nie jest również wiedzą tajemną fakt, że tylko do końca tego roku w kraju zamkniętych zostanie 35 z 50 hut magnezu. Efekt? Nie tylko astronomiczne ceny na rynkach, które sięgają już poziomu 14 tysięcy dolarów za tonę, ale również coraz mniejsza dostępność chińskiego magnezu, z którego korzysta wielu producentów na całym świecie, szczególnie tych pochodzących z sektora motoryzacyjnego. 

Chińczycy stawiają na swoich

Z powagi sytuacji zdają sobie sprawę europejscy partnerzy Chińczyków, którzy próbują wywierać na nich nacisk na najwyższym szczeblu. - Prowadzimy rozmowy z naszymi partnerami z Chin w celu wypracowania rozwiązania, które zaradzi niedoborom i pozwoli na wypracowanie długoterminowych planów - ogłosił rzecznik Komisji Europejskiej, Eric Mamer w rozmowie z Reutersem. - Brak rozwiązania tego problemu zagraża tysiącom firm w całej Europie, a także łańcuchom dostaw i - co najważniejsze - milionom miejsc pracy. Konsekwencje mogą więc być katastrofalne - dodał.

Za Wielkim Murem nie podjęto jeszcze żadnych konkretnych decyzji w sprawie magnezu, a wszystko wskazuje na to, że już za niedługo globalne rynki będzie czekał kolejny palący problem.

Tym razem chodzi o chipy, których niedobór na światowych rynkach jest coraz bardziej widoczny. Chińczycy z powodu kryzysu energetycznego musieli bardzo ograniczyć produkcję wielu swoich fabryk i dzisiaj - kiedy mikrokontrolerów jest po prostu mniej - zamierzają w pierwszej kolejności postawić na nasycenie własnego rynku. Nie jest to zresztą nic nowego, bowiem Pekin już kilkukrotnie w tym roku udowadniał, że jeśli pojawia się jakiś problem, to spogląda w kierunku swoich interesów. Gdy nadszedł kryzys energetyczny i należało dokonać cięć, to najbardziej zagrożeni byli zagraniczni producenci mający swoje zakłady na terenie Chin. Z powodu niedoborów całą mocą kierowano bowiem do rodzimy zakładów, podczas gdy reszta musiała się godzić na znacznie wyższe ceny. W tym przypadku nie miało znaczenia, czy ktoś był gigantem pokroju Apple’a, czy nieco mniejszym graczem. 

Geopolityczna układanka

- Cały świat staje w obliczu bardzo poważnych problemów z mikrokontrolerami - powiedział Richard Chang, tajwański przedsiębiorca, który w 2000 roku założył największą firmę zajmującą się produkcją chipów, Semicondutor Manufacturing International. - Wpływ na to wszystko mają nie tylko wewnętrzne problemy Chin, ale również, a może przede wszystkim czynniki polityczne oraz ekonomiczne, związane z sankcjami, którymi przerzucają się od dłuższego czasu Chiny oraz Stany Zjednoczone - dodał.

To samo dotyczyć będzie wspomnianych chipów, a w grę wchodzi jeszcze jeden bardzo ważny aspekt, a mianowicie geopolityka. Chińczycy od dłuższego czasu pozostają w stanie gospodarczej zimnej wojny ze Stanami Zjednoczonymi i nic dziwnego, że w momencie potężnego zamieszana na rynku nie śpieszą się zbyt przesadnie z wyciąganiem do nich pomocnej dłoni. Takie zachowanie ma dwojakie znaczenie - osłabia największego rywala na geopolitycznej szachownicy, poprzez uderzenie bezpośrednio w firmy z amerykańskim rodowodem, a oprócz tego wzmacnia Chińczyków. Mamy tu więc do czynienia z podwójnym ciosem, którego siła rykoszetem odbija się na reszcie świata, w tym oczywiście na Europie.

Imperium kontraatakuje

Już wiadomo, że jeden z potentatów chińskiego rynku, jeśli chodzi o produkcję chipów - firma Hua Hong Semiconductor, poinformowała swoich zagranicznych partnerów, że nie będzie mogła zapewnić im takich samych dostaw, do jakich ci byli przyzwyczajeni. Co więcej, oprócz ograniczeń istnieje również zagrożenie, że Chiny nie będą przyjmować nowych zamówień, stawiając wielu producentów pod ścianą.

Amerykanie nie zamierzają więc czekać i chcą wyprowadzić kontratakujące uderzenie. Po pierwsze Waszyngton przygotował plan krajowego wsparcia sektora chipów, w który wpompowana zostanie kwota blisko 52 miliardów dolarów - donosi „South China Morning Post”. Po drugie, rząd zaapelował do krajowych dostawców mikrokontrolerów, by ze swoimi zakładami wracali oni do ojczyzny. Można się tylko zastanawiać, czy nie jest o aby zbyt późny ruch, podjęty w obliczu konkretnego zagrożenia, a nie szczegółowych analiz rynku i ruchów Chińczyków na arenie geopolitycznej.

Automation Trader Spółka z o.o.
ul. Browarowa 21
43-100 Tychy, Polska
Tel: +48 799 361 559
E-mail: [email protected]

VAT-EU: PL6463009354
REGON: 527345886
DUNS: 427734105

2024 © Automation Trader